Rzeczywistość gubi się w technologicznej dzikiej przyrodzie, kwiaty fruwają nad naszymi głowami, woda leje się z każdej możliwej strony, motyle siadają nam na ramionach a w iluminacjach i światełkach dostrzec możemy poruszające się dostojnie, ogromne zwierzęta… to TeamLab Borderles, muzeum sztuki cyfrowej. Zanim jednak opowiemy wam o tym wspaniałym, pełnym niespodzianek miejscu, przyjrzyjmy się temu, jak tam dojechać i jak kupić bilety 🙂 Spis treści Przejazd kolejką jest dosyć drogi, bo kosztuje 388 jpy (14 zł), a jazda trwa około 30 minut. Warto przyjść na dworzec nieco szybciej, aby zająć pierwsze miejsca w wagonie. Siedząc na pierwszych miejscach, czujemy się jak kierowca pociągu i mamy najlepszy widok na panoramę miasta. Trasa przebiega przez prawie 800-metrowy most “Rainbow Bridge” świecący w nocy kolorami tęczy, który łączy Odaibę z drugą częścią wybrzeża. Przejazd kolejką bezzałogową i muzeum zobaczycie również w naszym filmie: Jest to pokaźnych rozmiarów wystawa najnowszych i historycznych projektów Toyoty. Wewnątrz znajdował się plac zabaw, tor kartingowy, wystawa aktualnych modeli i eksponaty w postaci aut wyścigowych. W ośrodku można wykupić jazdę próbną, jednym z modeli wykonać kurs doszkalający technikę jazdy, czy nauczyć się jazdy e-Kartem- elektroniczną wersją gokarta. Niestety większość kursów dostępna jest wyłącznie w języku Japońskim, a do wykonania niektórych niezbędne jest międzynarodowe prawo jazdy. Jest to zabieg celowy, który ma na celu wprowadzenie zwiedzającego w świat bez granic, w którym sam przechodzi i odkrywa drogę pełną cyfrowych niespodzianek. W muzeum znajdziemy wystawę nawiązującą do natury, z cyfrowym wodospadem i przewyższeniem imitującym skałę. Każdy z pokojów przedstawia inny krajobraz. W jednych były zwierzęta, w innych interaktywne kwiaty, w kolejnych animowane w rytm muzyki wiązki światła. Niemałe wrażenie zrobił na nas pokój z lampkami led zwisającymi z sufitu, z lustrzaną podłogą. Wystawa przypominała spadającą w rytm muzyki wodę, gasnąc i energicznie rozświetlając pomieszczenie. Moc kreatywnych wrażeń dostarczył również pokój z zawieszonymi lampionami. Ze strony muzeum wnioskujemy, że sezonowo lampiony zmieniają barwę. Trafiliśmy na kolor niebieski. Rozczarował nas pokój z dryfującą nad ziemią platformą. Przed wejściem czekaliśmy w długiej kolejce ponad godzinę, aby zobaczyć podwodny świat. Niestety sam pokaz był mało efektowny i krótki. Zamiast pływających nad nami morskich stworzeń, przelatywały losowe lasery świateł. Całość trwała niewiele ponad 10 minut. Fajnym pomysłem było oglądanie świateł z pozycji leżącej, jednak sam pokaz nie wywarł na nas większego wrażenia. Była to jednak jedyna sala, która nie przypadła nam do gustu. Zwiedzanie muzeum jest też super atrakcja dla dzieci, które próbują złapać fruwające obok nich motyle. Przechodzące obok nich cyfrowe zwierzęta wydają im się prawdziwymi istotami, a pojawiające się i znikające światełka są dla nich niekończącą się zabawą, w której nie raz brali udział nawet dorośli. Kiedy myśleliśmy już, że znaleźliśmy drogę ku wyjściu, często okazywało się, że to nie przejście a kolejne lustro. Było to ciekawe doświadczenie i niełatwe wyzwanie. Muzeum teamLab Borderless to zdecydowanie miejsce, do którego można wracać. Co jakiś czas wystawa się zmienia, a cyfrowe iluzje są wyraźnie ulepszone z każdą edycją. Odaiba, na której położone jest omówione muzeum to sztucznie stworzona w 1853 roku wyspa, dawniej służąca jako pozycja obronna. Dziś przypomina technologiczną dzielnicę Tokio. Jest na niej dużo futurystycznych budynków o wymyślnych kształtach. Jednym z nich jest budynek Fuji Television, z wielką kulistą kopułą na szczycie. Nieopodal budynku telewizji znajduje się wielki transformers, będący popularną sceną do zdjęć z Tokio. Na Odaibie znajduje się też duży kompleks handlowy “Venus Fort” z wnętrzem przypominającym dawny Rzym. Na wyspie można spędzić cały dzień, a łącząc zwiedzanie parków, Venus Fort z team Lab Borderless warto rozważyć 2 dni zwiedzania. Pobyt na Odaibie, a zwłaszcza w muzeum TeamLab Borderless to jedne z najlepszych dni, jakie spędziliśmy w Tokio. Podczas drugiej wyprawy na pewno odwiedzimy Odaibę raz jeszcze, nie zapominając o przejechaniu nocnej trasy kolejką bezzałogową.
Podróż zaczynamy przy stacji Shimbashi, gdzie wsiadamy do kolejki bezzałogowej (Yurikamome), którą jedziemy do stacji Aomi Station, położonej nieopodal muzeum
Przed wejściem do muzeum zahaczyliśmy o “Megaweb Toyota City Showcase”
Bilety do teamLab Borderless kosztowały 3200 jpy za osobę i zdecydowanie warto kupić je przez internet. Bilety można zakupić w łatwy sposób na stronie muzeum, zajęło nam to dosłownie parę minut. Kod QR wraz z biletem dostaliśmy na maila, dzięki czemu uniknęliśmy stania w kolejkach. Bilet nie jest przypisany na konkretną godzinę, tak więc możemy zacząć zwiedzanie kiedy chcemy. Warto jest jednak uwzględnić czas zamknięcia, który jest już o godzinie 19. Aby nie opuścić żadnej atrakcji, jakie oferuje teamLab Boederles, warto przeznaczyć na zwiedzanie minimum 4 godziny. Muzeum na Odaibie to pierwsze na świecie Interaktywne Muzeum Sztuki, które zwiedzamy bez żadnych mapek czy przewodników
Wiele sal przypominało labirynt, z którego nie tak łatwo dało się nam wyjść
Muzeum jest też świetnym obiektem do wykonania sesji zdjęciowej. Przez niekończące się warianty scenerii każde zdjęcie wygląda efektownie. Wydawać by się mogło, że część osób przygotowanych było do sesji zdjęciowej, ponieważ miało na sobie piękne ubrania, które odbijały kolorowe światełka. Osoby wykonujące sesje również nie należały do nieprzygotowanych, a mogliśmy stwierdzić to po ich wysokiej jakości sprzęcie fotograficznym, którym wykonywali zdjęcia. Kilka słów o Odaibie
Która z wymienionych wyżej atrakcji najbardziej przypadła wam do gustu?